Oszustwa, przekręty…w przemyśle kosmetycznym

Ostatnio mam (niestety!) coraz mniej czasu na czytanie, dlatego staram się wybierać najciekawsze pozycje. Zazwyczaj są to medyczne thrillery i teksty z zakresu chemii, medycyny czy kosmetologii. Jedna z ostatnich książek, którą szybko przeczytałem dotyczyła kosmetologii. Zagłębiając się w tajniki kosmetologii można natknąć się na zagadnienia, które wywołują wiele kontrowersji.

Beatrice Mautino i „Bez Parabenów”

Beatrice Mautino to kobieta naukowiec związana z branżą kosmetyczną. W książce pt. „Bez parabenów”, którą dopiero co przeczytałem, rozprawia się z mitami na temat pielęgnacji i kosmetyków. Przyznam, że ja osobiście gubię się w natłoku informacji, którymi bombardują nas producenci kosmetyków. Od czasu do czasu nawet ulegam reklamom, pewnie dlatego, że jestem ciekaw obietnic marketingowych w nich zawartych. Po lekturze ostatniej książki będę jednak zdecydowanie inaczej patrzył na kosmetyki, które kupuję… 

Książka w sposób bardzo przystępny i ciekawy przybliża „gorące” tematy związane z kosmetologią. Na pierwszy rzut idą parabeny i badania przeprowadzone przez Philippa Darbre. Jestem pewny, że o parabenach wszyscy słyszeli – związki chemiczne powodujące raka, których należy unikać jak ognia! No, ale ile w tym wszystkim prawdy?

Albo testowanie na zwierzętach – czy zawsze wszystko jest tak jak nam się wydaje? A może chcielibyście dowiedzieć się o tym jak łatwo jesteśmy manipulowani za pomocą naukowego bełkotu?

Najlepsza z herbatą 😉

Autorka przybliża pewne schematy działania firm kosmetycznych, farmaceutycznych i wpływu przekazywanych informacji na nasz odbiór produktu. Wykres, wartości liczbowe sprawiają, że pozytywniej odbieramy skuteczność działania kremu.

W książce znajdziecie też rozdział dotyczący cudownych preparatów do pielęgnacji włosów 😉 Są też strony poświęcone depilacji, cellulitowi… Same smaczki.

Najbardziej zainteresował mnie jednak rozdział dotyczący parabenów. „Przyglądam” się im już od jakiegoś czasu. Na początku traktowałem je jako związki, które wywołują raka. Związki, których bezwzględnie należy unikać! Gdy jednak poczytałem o nich więcej moje podejście odrobinę się zmieniło. Już nie patrzyłem na te nieszczęsne parabeny tak konserwatywnie. W omawianej książce możecie znaleźć wytłumaczenie pewnych kwestii związanych z parabenami i ich interpretacją. Jak mają się parabeny do estrogenów? Nic więcej nie powiem a zachęcę do lektury książki „Bez parabenów”

Ze względu na to, że pracuję w firmie farmaceutycznej nauczyłem się nie patrzeć ślepo w wyniki badań, tylko odpowiednio je interpretować.

Podsumowanie

Książkę „Bez Parabenów” polecam wszystkim fanom kosmetologii i nie tylko! Nawet jeśli ta książka Was nie przekona, to na pewno w Waszej głowie pojawią się nowe pytania…

14 komentarzy Dodaj własny

  1. Kaja pisze:

    Okej, to ja czekam na wyjaśnienie od Ciebie jak mają się parabeny do estrogenów- bo tutaj jest pies pogrzebany- w całej tej parabenowej paranoi 🙂

    1. Dominik pisze:

      Postaram się 😉 już niedługo…

  2. Renata pisze:

    Ostatnio staram się interesować tym, jakich kosmetyków używam i powiem tylko jedno – jestem zdruzgotana…

    1. Dominik pisze:

      Nie ma co panikować 😉 a obserwujesz ze te kosmetyki które stosujesz poprawiają stan Twojej skóry?

  3. Bardzo chętnie kupię i poczytam.
    Często daję się ogłupić reklamom, które wychodzą na nas z każdego kąta. W sklepie najczęściej na opakowaniu udaje mi się tylko przeczytać: bez parabenów. Reszta jest tak drobym drukiem, że trzeba lupy. Poczytam o co chodzi z tym parabenowym szaleństwem.

  4. Ciekawa ksiazka chetnie poczytam. Warto wiedziec co w trawie piszczy 😉

    1. Dominik pisze:

      Polecam, ciekawa, przyjemnie pisana…

  5. Blog Ozonee pisze:

    Dla mnie straszne jest to, jk firmy komunikują się jako nietestujące na zwierzętach – i ok, ludzie są zadowoleni i kupują.
    Szkoda tylko, że składniki tych produktów już niestety są testowane… Niełatwo się w tym rozeznać 🙁

    1. Dominik pisze:

      Jakiś czas temu było tak, że firmy testowały kremy na zwierzętach (sławne króliki). Obecnie takich testów się nie prowadzi w Europie. Są inne testy… Dlatego jeśli firma pisze, że nie testuje kremów na zwierzętach to jest to prawda. Jest to stwierdzenie prawdziwe. Co innego deklaracja dotycząca składników. A z ciekawości które składniki kremów testuje się na zwierzętach. Z tego co mi wiadomo większość substancji ma określone różne parametry toksykologiczne (np. LD50) i nie ma potrzeby powtarzania raz wykonanego badania…

  6. Gosia pisze:

    Ze względów na moją chorobę staram się eliminować chemię, nawet ta z kosmetyków. Zaciekawiła mnie ta pozycja

    1. Dominik pisze:

      Czy wiesz co Ci nie służy? jakiś konserwant? składnik? Z mojego punktu widzenia jako chemika- chemia jest wokół nas.

    2. Dominik pisze:

      A książkę polecam 😉

  7. Angelika pisze:

    Niestety ogromne koncerny karmią Nas kłamstwami 🙂 w dzisiejszych czasach trzeba być bardzo świadomym i oczytanym konsumentem.

    1. Dominik pisze:

      Nie generalizowałbym 😉 ale warto być świadomym konsumentem…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *