Wielokrotnie pisałem, że bardzo lubię zapachy. Od pewnego czasu odkrywam perfumy niszowe. Niektóre z nich w pierwszym momencie są dziwne, ale po pewnym czasie stają się dla mnie hitami. W przypadku kosmetyków uwielbiam, jak produkt pielęgnacyjny przyjemnie pachnie i zapach delikatnie utrzymuje się na skórze. Lubię jak zapach jest ze mną w ciągu dnia i delikatnie otula.
Tym razem chciałbym zaprezentować Wam kilka produktów (nie tylko kosmetyki), których zapach mnie zaciekawił, sprawił, że sięgam po niego częściej.
Naturalny Balsam do ciała – Morela i lubczyk od Bosqie
Zacznę od marki, którą dobrze znacie. Bosqie – rodzima marka, której kilka produktów już stosowałem i recenzowałem. Podczas jednych z targów kupiłem sobie naturalny prebiotyczny balsam do ciała o zapachu moreli i lubczyku. Brałem w ciemno.
Muszę przyznać, że był to dobry wybór. Zapach balsamu jest bardzo przyjemny: owocowo-morelowy z nutą czegoś… i tym czymś musi być lubczyk. Zapach utrzymuje się na skórze przez dłuższy czas. W połowie dnia jestem w stanie wyczuć nutkę balsamu gdzieś koło siebie. Jak będziecie tylko mieli okazję to powąchajcie ten kosmetyk.
Jeśli chodzi o aplikację to balsam przyjemnie rozprowadza się po skórze i szybko wchłania się. Po jego zastosowaniu skóra jest gładka, miękka i elastyczna. Efekt jest naprawdę przyjemny! Plusem produktu jest jego mała objętość (150 ml) i pompka dozująca. Kosmetyk w takim opakowaniu jest idealny na krótkie wyjazdy.
„Olejek Trzech rabusiów” od Shamasa
Drugi pachnący produkt, który „kupił mnie” to mieszanka olejków eterycznych o nazwie Olejek trzech rabusiów. Wspominałem już o nim na moim profilu na Instagramie, ale zapadł mi tak w pamięć, że pozwolę sobie wspomnieć o nim jeszcze raz. W zapachu znajdziecie pięć olejków (olejki goździkowy, cytrynowy, cynamonowy, eukaliptusowy oraz rozmarynowy), które bardzo dobrze się uzupełniają. Podczas stosowania olejku do kominka zapach przyjemnie wypełnia pomieszczenie, relaksuje, a jednocześnie nie dominuje. Od czasu do czasu pozwalam sobie dodać kilka kropli olejku pod prysznic. Polecam!
Na zdjęciu znajdziecie jeszcze jedno maleństwo od marki Shamasa. Olejek o nazwie „Wesołych Świąt”. Jak nazwa wskazuje pachnie świątecznie, naturalnie i uważam, że można go używać przez cały rok. Z tego co mi wiadomo, jest to wersja limitowana i pojawia się w okolicy Świąt. W jego składzie znajdziecie olejki: pomarańczowy, cynamonowy i goździkowy. Proporcja idealna!
Naturalna świeca sojowa Leather marki Amareno Home
Trzecie pachnące odkrycie to świeca zapachowa od Amareno Home.
Na stronie marki znajdziecie spory wybór różnych ciekawych rzeczy, nie tylko świece. Musze przyznać, że jest w czym wybierać. Jeśli nie możecie zdecydować się na jakieś konkretne zapachy świec, to polecam zakupić sobie zestaw próbek. Uważam, że takie rozwiązanie to genialny pomysł.
Świece wykonane są z wosku sojowego i umieszczone są w szklanych słoiczkach. Finalnie kupiłem sobie próbki i wersję skórzaną, która jest inna niż się spodziewałem. Inna… nie znaczy, że zła. Zapach jest delikatny, słodki i może zainteresować osoby, które nie lubią bardzo intensywnych zapachów. Ja w zapachu wyczuwam odrobinę czegoś słodkiego, pudrowego z nutą paczuli, drzewa sandałowego i … pewnego rodzaju skóry. To moja interpretacja tego zapachu.
Krem 2 w 1: złuszczający i wyszczuplający marki Phytomer
Czwarty pachnący produkt to kosmetyk od marki Phytomer. W tym przypadku muszę stwierdzić, że zapach tak mi się spodobał, że mógłbym go stosować pod pachę 😉 W zapachu można wyczuć pieprz różowy, który uwielbiam. Zadaniem tego kremu jest złuszczanie i wyszczuplanie.
Nawet gdyby to był krem do stóp to cały bym się nim smarował. Balsam dobrze rozprowadza się po skórze, szybko wchłania i delikatnie wygładza skórę, ujędrnia ją. O wyszczuplaniu za dużo nie mogę powiedzieć, choć nadgarstki mam idealne.
Cztery różne produkty, ale każdy z nich może zaciekawić swoim zapachem! Ciekawe, czy któryś z nich szczególnie Was zaintrygował?!
Jeden komentarz Dodaj własny